Udało mi się! Największe
marzenie spełnione. Muszę się przyznać, że jestem z tego bardzo dumna. Coś co
wydawało mi się nieosiągalne i niemożliwe we wrześniu stało się faktem. Mimo
tego, że spędziłam na Alasce tylko 5 dni to zostawiłam tam całe swoje serce. Na
pewno będę chciała tam wrócić, śmieje
się że chce spędzić tam swój miesiąc miodowy więc trzeba zacząć szukać
kandydata, który pokochałby to miejsce tak jak ja.
Lotnisko na które
leciałam mieściło się w Anchorage. Lot zajął mi wiele godzin, ale to dlatego,
że leciałam z samego południa Stanów z Texasu ( który opiszę również w swoich późniejszych
postach) dwie przesiadki w LA i San Francisco, wszystko po to, aby oszczędzić
ile się da. Miałam ogromne szczęście, że poznałam Kasię, która towarzyszyła mi
podczas całej podróży po Alasce. Tak więc spotkałyśmy się na lotnisku. Od razu
było czuć klimat tego miejsca. Misie na każdym koku, obrazy zorzy polarnej,
ryby i piękne widoki gór na ekranach TV.
Byłyśmy podekscytowane jak małe dzieci.
Trzeba było znaleźć
transport do hostelu, który znajdował się w centrum miasta. Tylko wyszłyśmy z
hali przylotów i od razu bardzo miła Pani zaoferowała nam podwózkę pod nasz
hostel. Za darmo! Tak więc od samego początku szczęście nam dopisywało. Nasz
plan był taki aby w Anchorage spędzić dwie noce, a następnie miałyśmy się udać
na północ do Parku Narodowego Denali, gdzie miałyśmy zarezerwowany hotel w
resorcie McKinley na kolejne dwie noce.
Bent Prop Inn & Hostel midtown ( 2 noce)
Cena za 2 noce 70$
od osoby
Pokój czysty, z
kuchnią i salonem. Znajdowały się tam 4 łóżka, jednak byłyśmy tylko we dwie. W
odległości 5 minut znajdował się sklep Walmart. Do samego centrum, gdzie znajdują się bary,
sklepy – 40 minut piechotą, 10 minut autobusem ( oczywiście z naszym szczęściem
kierowca nie chciał od nas pieniędzy na bilet) , taksówką 10$.
McKinley Chalet Resort: (2 noce)
Cena za 2 noce za
pokój dwuosobowy 211$
Resort znajduję
się 10 minut jazdy samochodem od Parku Narodowego. Dookoła niesamowite widoki.
Góry, rzeka, lasy. Pokój czysty o wysokim standardzie ( wi-fi dostępne tylko w
głównym lodge) . Bez wyżywienia. Jak najbardziej polecam.
Pierwszego
wieczoru udałyśmy się oczywiście do centrum w poszukiwaniu Alaskańskiego piwa!
Jak się później okazało wybrałyśmy jeden z lepszych barów, miejsce spotkań
lokalnych ludzi. Podanie piwa w słoiku trochę nas zaskoczyło. Teraz musiałyśmy ustalić plan co będziemy
robić i tak wpadłyśmy na świetny pomysł, aby kolejnego dnia udać się na rejs na
lodowiec.
Przeszukałyśmy
różne strony internetowe i znalazłyśmy świetną ofertę 5 godzinna wycieczka na
lodowiec Portage. Jeszcze wtedy nie wiedziałyśmy, że dodatkowo do tej wycieczki
wliczony jest postój w Alaska Wildlife Conservation Center.
Cena rejsem,
dojazd do portu i wjazd do konserwatorium – 90$
I tak z samego
rana ponownie wybrałyśmy się do centrum. Zwiedziłyśmy tamtejszy browar – 49th
State Brewing Co- Anchorage . Na wakacjach piwko przed południem można wybaczyć
:)
A o godzinie 13 udałyśmy się na miejsce zbiórki i pojechałyśmy do portu. Droga, którą jechaliśmy to jedna z lepszych dróg na Alasce, gdzie widoki zapierają dech w piersiach – mowa tu oczywiście o Seward Highway. Nie mogłyśmy oderwać oczu od okna autokaru.
A o godzinie 13 udałyśmy się na miejsce zbiórki i pojechałyśmy do portu. Droga, którą jechaliśmy to jedna z lepszych dróg na Alasce, gdzie widoki zapierają dech w piersiach – mowa tu oczywiście o Seward Highway. Nie mogłyśmy oderwać oczu od okna autokaru.
Niestety pogoda
nam nie dopisywała, chociaż szczerze powiem, że deszcz i chmury dodawały uroku
widokom. Lodowiec ten jest bardzo popularny – zaraz za Parkiem Denali odwiedza
go najwięcej turystów. Oczywiście był on o wiele większy, z roku na rok lód
niestety topnieje. Topnienie tego lodu spowodowało, że powstało Jezioro
Portage, dzięki czemu możemy zobaczyć lodowiec z bliska.
W drodze
powrotnej czekała nam niespodzianka. Postój w konserwatorium – gdzie ludzie
pomagają dzikim zwierzętom wrócić do zdrowia po czym będą miały większe szanse
na przeżycie w swoim naturalnym środowisku. I tak w końcu zobaczyłyśmy niedźwiadki,
łosia, wilki, lisy i wiele innych dzikich zwierząt, które dzięki pomocy będą w
stanie przetrwać.
Wieczorem po
powrocie do centrum czekały nas kolejne atrakcje. Spotkałyśmy się na kolacji z
T i jego dziewczyną ( oczywiście couchsurfing jest tu najlepszą opcją, żeby poznać
tutejszych ludzi ), którzy od urodzenia mieszkają w Anchorage. Wiadomo
poznawanie nowych osób, to najlepszy sposób na to aby dowiedzieć się najwięcej
o danym miejscu.
Warto zapamiętać,
że sezon na Alasce trwa od Maja do połowy września. Wtedy to działają pociągi,
autobusy, wycieczki, rejsy. Dzień jest wtedy długi, należy pamiętać że jesteśmy
bardzo blisko bieguna północnego i
panuje tu dzień i noc polarna. Nasi nowi znajomi opowiedzieli nam jak to się
żyje kiedy praktycznie przez kilka miesięcy słonce jest tak bardzo ograniczone.
Jednak nie jest to tak, że jest ciemno 24 h na dobę. Słońce zagląda tam zimą na 5-6 godzin dziennie. Jednak miasto to jest położone na południu Stanu. A wiadomo im bardziej na północ tym dzień staje się krótszy. I tak w mieście Barrow najbardziej wysuniętym na północ punktem Alaski Słońca nie ma przez cały dzień od połowy listopada do stycznia.
Spędziłyśmy bardzo miły czas. Zostałyśmy zaproszone na kolacje, a potem wzięli nas na tour po pubach. Jak to się często zdarza, osoby z couch surfingu są bardzo gościnne. Za nic nie udało nam się zapłacić. Odwieźli nas do domu, a z samego rana musiałyśmy jechać na lotnisko w celu odebrania samochodu. Czekała nas długa podróż na północ do Deanli.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz