niedziela, 27 listopada 2016

Alaska – final destination część 2 kierunek północ

Zaraz z rana pojechałyśmy na lotnisko, aby odebrać auto. Miałyśmy do przejechania prawie 400 km. Ale wiedziałyśmy, że zajmie nam to więcej nić powinno. Zatrzymywałyśmy się za każdym razem kiedy zobaczyłyśmy coś co jest warte sfotografowania.

Do Denali można dotrzeć trzema sposobami :

1.Autobus
Kursuje on raz na dzień od 15 maja do 15 września
Czas podróży  około 6 godzin
Cena 90$ w jedną stronę

2.Legendarny pociąg
Kursuje raz na dzień od 17 Maja do 16 września
Czas podróży około 8 h
Cena: różne warianty od 167$ w jedną stronę

3.Wynajem samochodu
3 dni około 70$ + benzyna

Jak widać dla nas najlepszą opcją było wynajęcie samochodu.

W godzinach popołudniowych udało nam się dotrzeć do naszego hotelu. Zameldowałyśmy się i poszłyśmy zwiedzać okolicę oraz nasz resort.












Kolejnego dnia udałyśmy się do Parku Denali. Jest on większy niż Stan Massachusetts. Można tam spotkać między innymi łosie, renifery i niedźwiedzie grizzly! Tych ostatnich bałyśmy się najbardziej, ale na nasze szczęście nie stanęły nam na drodze. I oczywiście na terenie Parku znajduje się Mc.Kinley, a obecnie nazwa została zmieniona na Denali- najwyższy szczyt Ameryki Północnej (6190 m.n.p.m.)











Skoro jesteśmy tak blisko koła podbiegunowego to dlaczego by nie odwiedzić Świętego Mikołaja? wsiadłyśmy do auta i wyruszyłyśmy do miasta o nazwie North Pole!




Czas na powrót do naszego ośrodka. Wracając musiałyśmy wyłączyć nawigacje i zostawić kilka procent na czarną godzinę, bateria w telefonie była na wyczerpaniu (drugi z jakiegoś powodu nie działał), a czekała nas dwugodzinna jazda. I tak się jakoś stało, że zamiast na południe pojechałyśmy na północ... co najgorsze zorientowałyśmy się dopiero  po 2 godzinach kiedy byłyśmy dosłownie pośrodku niczego, a znak na drodze wskazywał, że następne miasto będzie dopiero za 80 mil.


 I tak czekała nas bardzo długa droga powrotna. Ale na szczęście miałyśmy szanse oglądać piękny zachód słońca, oraz zwiedziłyśmy tereny gdzie nigdy byśmy się nie wybrały.


Koło północy udało się dotrzeć do hotelu. Byłyśmy nieco załamane, że nie zobaczyłyśmy zorzy polarnej. Ale to jest kolejny powód dla którego któregoś dnia tam wrócę,
Ostatni dzień poświęciłyśmy na kolejny hike. Poprosiłyśmy Panią pracującą w Visitor Center, aby wybrała dla nas łatwą trasę , gdyż musiałyśmy wracać na lotnisko tego dnia. Jednak Pani Ranger najwyraźniej nas nie zrozumiała. Jednak widoki jakie na nas czekały na szczycie były piękne!



I tak zakończyła się Nasza wyprawa na Alaskę. No może nie do końca. Tak nam się spieszyło na lotnisko, że zatrzymał nas miły Pan policjant. Ale skończyło się tylko na upomnieniu ;) Szczęśliwe i zmęczone dojechałyśmy do Anchorage. Kasia wróciła do Bostonu a na mnie czekały dalsze przygody.

2 komentarze:

  1. Swietny blog i piekne zdjęcia z Alaski:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. ile wyniosły Cię bilety lotnicze na Alaskę? (Jeśli o tym gdzieś wspominałaś, to musiałam to pominąć :P)

    OdpowiedzUsuń